czwartek, 2 lutego 2012

O tym, co denerwuje wizażystów...

Już dawno chciałam napisać na ten temat, przy wieczornej herbacie w końcu się udało:)
Otóż, są rzeczy, przyzwyczajenia, które w kobietach wyjątkowo drażnią, albo po prostu zwracają nasza uwagę - niekoniecznie pozytywnie. Na pierwszy ogień pójdzie brak fantazji, kiedyś zdarzyło mi się pracować w salonie Inglot jako make-up artist i po tygodniu myślalam, że oszaleję :) Nie przesadzając, ale ok. 8 na 10 klientek pytało mnie o " brązowy cień do powiek, wie pani, taki naturalny, beżowy ", kocham kolory i było to pewnego rodzaju rozczarowaniem, bo do konca nie zdawalam sobie sprawy jak wygląda sytuacja. Kobiety boją się wyrazistości, wyróznienia, ich obawa wynika wg mnie z tego, że boją się wyglądać śmiesznie, ale powiedzmy sobie szczerze.. ileż można malować się w beżo-brązach?! Na szczęście świat mody usilnie zaszczepia w nas kolory, które powoli wdrążamy w codzienność i chwała mu za to.
Kolejna rzecz, to dobór podkładu - Kobiety, apeluję: zawsze sprawdzamy podkład na żuchwie, robiąc cienki pasek podkładem, najlepiej przetestować kilka odcieni, jeśli się stopi z nasz skóra - idealnie, możemy tez dla pewności  sprawdzić to na środku czoła, ot, cała filozofia : ) Pamiętajmy też, że świeżej wyglądają podkłady, które nie zawierają dużo różowego pigmentu [ wyjątek - karnacja królewny śnieżki ]
Na koniec dołożyłabym pudry z brokatem mieniące się na wszystkie strony świata i beżowe szminki [ kryjące, wyglądające jak warstwa podkładu/korektora na ustach ]
No ale, c'est la vie... :)

1 komentarz: